Przyczyny przebieg amerykańskiego kryzysu finansowego

Większość ekonomistów jest zgodna, że główną przyczyną amerykańskiego kryzysu finansowego były kredyty subprime, lub mówiąc dokładniej duża ilość udzielonych pożyczek tego typu. Co to są zatem te kredyty subprime?

Przed lata bankowcy starali się zdobyć jak najbardziej wiarygodnych klientów - takich, który mają wysokie dochody i zabezpieczenia gwarantujące spłacenie kredytu. Tacy klienci to tzw. prime lenders - pierwszorzędni pożyczkobiorcy. Ryzyko niespłacania kredytów przez takie osoby jest bardzo niskie, co pozwala bankom na udzielanie pożyczek hipotecznych o niskim oprocentowaniu. Jednak kilka lat temu banki zaczęły także udzielać pożyczek osobom o mniejszej wiarygodności czyli tzw. subprime lenders. Takie kredyty to m.in. pożyczki na spłatę wcześniejszego zadłużenia, kredyty dla osób, które nie mają idealnej historii kredytowej (np. bankructwo w ciągu ostatnich 5 lat, opóźnianie się ze spłatą wcześniejszych zadłużeń. Jednak dużą zaletą takich pożyczek jest ich wysokie oprocentowanie - dużo wyższe niż kredytów typu "prime". Wynika to bezpośrednio z większego ryzyka jakie muszą ponieść banki. Jak wiadomo wyższe oprocentowanie kredytu oznacza dla bankowców większe zyski. Ta właśnie chęć zysku doprowadziła do sytuacji, że ponad 20% wszystkich udzielonych w Stanach Zjednoczonych pożyczek hipotecznych od 2004 roku to były właśnie subprime loans.

Jak wspomniano wyżej, chęć uzyskania wysokich zysków doprowadziła do tego, że zaczęto udzielać coraz więcej pożyczek klientom "niesolidnym". Wymagania stawiane kredytobiorcom coraz bardziej się obniżały. Niektóre kredyty tego rodzaju otrzymały nawet specjalną nazwę - kredyty "NINJA". Słowo to jest skrótem od no income, no job, no assets, co można przetłumaczyć jako osoby, które nie mają stałych dochodów, często też są bez pracy i nie mają odpowiedniego majątku do zabezpieczenia hipoteki w razie spadku jej wartości. Mimo tak "kiepskiej" sytuacji osób ubiegających się o pożyczkę, urzędnicy chętni udzielali im pożyczek pod zastaw hipoteki. Urzędnicy bankowi dostawali premie w zależności od tego ile kredytów udzielili, co prowadziło do sytuacji, że nie badali oni nawet dokładnie sytuacji finansowej pożyczkobiorcy. Bank (jego właściciele) minimalizowali ryzyko niespłacania kredytów NINJA możliwością odsprzedania hipoteki. Bankowcy opierali wszystkie swoje inwestycje na jednym założeniu: ceny domów będą ciągle rosnąć, a skoro tak, nawet jeśli klient przestanie spłacać kredyt, bank zabierze mu hipotekę i odsprzeda ją z zyskiem.

Warto tutaj wspomnieć o drugiej stronie medalu - zakupie domu w celu spekulacji. Tradycyjnie dom służy jako miejsce do mieszkania. Jak wiadomo większość ludzi nie stać na zakup domu z własnych funduszy, dlatego też na jego spłatę brano kredyt. Dom można traktować jako swego rodzaju inwestycję - mamy gdzie mieszkać i skąd chodzić do pracy. Natomiast jeśli dom jest kupowany, ponieważ jego cena ciągle rośnie i wszędzie słyszy się, że będzie drożał jeszcze bardziej to mamy już do czynienia nie z inwestycją ale ze spekulacją. Gdy w USA doszło do takiej sytuacji, domy przestały być traktowane jako miejsce do mieszkania - zaczęto je kupować, aby za jakiś czas sprzedać je drożej. To jeden z głównych powodów, dlaczego ludzie bez pracy i dochodu zaczęli się ubiegać o kredyt i często go dostawali (kredyty NINJA).

Sekurytyzacja

Opisana powyżej sytuacja nie tłumaczy jednak w żaden sposób, dlaczego kryzys na rynku kredytów hipotecznych przeniósł się resztę świata - głównie na kraje Europy Zachodniej i ich instytucje finansowe. Skoro banki w USA pożyczały pieniądze klientom to tylko one (i nikt więcej) powinny ucierpieć na spadku wartości hipotek, który rozpoczął się jeszcze w 2006 roku. Aby wyjaśnić jak to się stało zaczniemy od przybliżenia zjawiska sekurytyzacji. Jak wiadomo, podstawowa działalność banków (w dużym uproszczeniu) sprowadza się do gromadzenia gotówki od klientów w postaci depozytów i pożyczania jej kredytobiorcom, różnica w oprocentowaniu między depozytem, a kredytem to zysk banku. Nie zawsze banki mają jednak wystarczająco pieniędzy, aby móc udzielić pożyczek wszystkim swoim klientom. Dlatego też już w latach 70 dwudziestego wieku stworzono koncepcję instrumentów dłużnych zabezpieczonych kredytami hipotecznymi (CMO ang. skrót od Collateralized Mortgage Obligation). Pomysł polegał na tym, aby sprzedawać obligacje i poprzez uzyskane fundusze finansować kolejne pożyczki. Poza wyżej wymienionymi w obiegu były także złożone instrumenty pochodne oparte o dług (CDO, ang. skrót od Collateral Debt Obligations). Stopień złożoności tych instrumentów powodował, że niezwykle ciężko było oszacować ich ryzyko.

Obligacje te były bardzo chętnie kupowane przez instytucje finansowe ze względu na dodatkową ochronę jaką stanowiły wysokie ratingi, jakie otrzymywały. Wysokie oceny kredytowe otrzymywano, dzięki zawieraniu umowy z instytucją ubezpieczeniową. Umowa ta gwarantowała, że jeśli wartość określonych obligacji zaczęłaby spadać, to firma ubezpieczeniowa zobowiązywała się do wykupu tych papierów wartościowych po ich pełnej cenie.

W 1999 roku została wprowadzona ustawa, która umożliwiała bankom tworzenie złożonych papierów instrumentów, bazujących na kredytach i sprzedaż tychże na rynkach finansowych całego świata.

Przebieg kryzysu finansowego

Kryzys finansowy rozpoczął się od egzekucji hipotek, należących do klientów subprime, którzy nie byli w stanie spłacać wcześniej zaciągniętych kredytów. Egzekucja ta była wynikiem dużego wzrostu stóp procentowych rozpoczętego na przełomie lat 2004/2005. Jak wiadomo, taka podwyżka prowadzi do wzrostu raty kredytu. W przypadku kredytobiorców subprime doprowadziło to do tego, że kilka milionów dłużników przestało być w stanie spłacać swoje zobowiązania. Banki, chcąc odzyskać swoje długi zaczęły wyprzedawać hipoteki niesolidnych klientów. Na rynku pojawiła się duża ilość ofert sprzedaży nieruchomości. Zgodnie z prawem podaży i popytu doprowadziło to do spadku cen nieruchomości, a co za tym idzie także obligacji zabezpieczonych tymi hipotekami. Gdy wzrosła liczba osób, które nie były w stanie spłacać swoich kredytów, banki przestały płacić kupcom obligacji odsetki z tytułu pożyczek hipotecznych. Wynikało to oczywiście bezpośrednio z konstrukcji tych instrumentów pochodnych. Konsekwencją tej sytuacji było, podobnie jak i na rynku nieruchomości, załamanie popytu na tego typu obligacje. Brak płynności na rynku instrumentów finansowych doprowadził do tego, że w bardzo krótkim czasie ich ceny gwałtownie spadły, tak że papiery (posiadające bardzo wysokie oceny ratingowe) te stały się bezwartościowe. Dalszą konsekwencją kryzysy na rynku instrumentów pochodnych opartych o kredyty hipoteczne były kłopoty instytucji ubezpieczeniowych - gwarantów tychże instrumentów. Doskonałym przykładem jest tutaj firma AIG, w którą ze względu na problemy, rząd Stanów Zjednoczonych musiał wpompować ponad 80 miliardów dolarów. Ogrom strat związanych z bańką spekulacyjną wyszedł na światło dzienne w 2007 roku i doprowadził utraty zaufania w całym sektorze bankowym.

Zjawisko "zarażania"

Zanim zostanie dokładnie przedstawiona analiza konsekwencji kryzysu wywołanego w Stanach Zjednoczonych na instytucje kredytowe w Europie warto poświęcić kilka zdań tzw. efektowi zarażania (constagion effect). Zjawisko to jest bezpośrednim następstwem narastającej globalizacji. Zazwyczaj ma ono charakter psychologiczny polegający na tym, iż jeśli w jakimś kraju wybuch kryzys, inne kraje także tracą zaufanie do swoich instytucji finansowych mimo wskaźników ekonomicznych nie wskazujących na kryzys (np. rynki wschodzące). Drugi rodzaj tego zjawiska dotyczy sytuacji faktycznego pojawienia się kryzysu i występuje w krajach, które mają sytuację gospodarczo-ekonomiczną bardzo zbliżoną do kraju aktualnie przeżywającego kryzys. W dzisiejszych czasach zjawisko ma dużo większe znaczenie niż kiedyś ze względu na rosnącą globalizację i istnienie coraz większej liczby holdingów finansowych. Także i w tym przypadku efekt "zarażania" możemy obserwować na dwóch płaszczyznach:

Należy jeszcze wspomnieć, że przy powstawaniu coraz większych korporacji, zaczęły one wyznawać i postępować zgodnie z zasadą: "jesteśmy zbyt duzi, żebyśmy mogli upaść" (ang. too-big-to-fall). Oznaczało to mniej więcej, że jeśli spółka będzie miała jakieś kłopoty finansowe, to zawsze będzie mogła uzyskać pomoc od rządów państw, gdyż jej upadek może spowodować jeszcze większe problemy. Zachęcało pracowników do jeszcze bardziej ryzykownych operacji. Jeśli jeszcze dołożymy do tego sytuację, iż holding składa się z przedsiębiorstw rozsianych po świecie, to otrzymamy międzynarodowy kryzys.

Autor: Tomasz Gut